Klika miesięcy temu zrodził się pomysł wyjazdu pracowników szkoły na Wileńszczyznę. Udało się, wyruszaliśmy 1 marca. Ponieważ już dawno nie jechaliśmy dłuższej trasy autokarem, byliśmy ciekawi jak to zniesiemy. Koniec końców nie było tak źle – zapatrzeni w jedzenie daliśmy radę 🙂 Dziesięciogodzinną jazdę umilaliśmy sobie śpiewem, graniem w gry i czytaniem, próbowaliśmy też spać, jednak bez większych efektów. Na pokładzie wygodnego autokaru, w doborowym towarzystwie ten czas szybko minął. Szczęśliwie dotarliśmy do Wilna, gdzie mogliśmy na dwa dni zapomnieć o drogowych korkach i pracy.
Praktyka pokazała, że 1 lub max 2 dni zupełnie wystarczą, aby zobaczyć najciekawsze miejsca w okolicy. W sobotę jak i również w niedzielę czekało nas główne zwiedzanie Wilna z przewodnikiem. Pożegnaliśmy więc hotel i rozpoczęliśmy pieszy spacer po mieście, by obejrzeć jego najważniejsze miejsca. Korzystając z okazji, podjechaliśmy do wyjątkowego miejsca, nekropolii na Rossie. To ponad 10-hektarowy cmentarz, wpisany do rejestru zabytków. Ten cmentarz jest jedną z czterech polskich nekropolii narodowych. W skład zespołu cmentarnego wchodzi Stara Rossa, Nowa Rossa, Cmentarz Wojskowy oraz mauzoleum Matka i Serce Syna — marszałka Józefa Piłsudskiego. Cały cmentarz, bardzo przez lata zaniedbany, ma jednak swój niepowtarzalny urok. Warto odwiedzić to miejsce.
Do centrum miasta weszliśmy najbardziej charakterystyczną dla Wilna Ostrą Bramą, z obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej, a za nią Starówka, słynna cela Konrada przy klasztorze bazylianów (w której toczyła się jedna z ważniejszych scen “Dziadów” A. Mickiewicza), rynek z Ratuszem, nieco dalej najstarszy w krajach nadbałtyckich Uniwersytet Wileński, ufundowany przez Stefana Batorego. Co niektórzy dotarli do pięknego kościoła św. Anny. Ta część miasta w 1994 roku została wpisana na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Tuż obok kościoła znajduje się pomnik Adama Mickiewicza. To dzięki niemu i Juliuszowi Słowackiemu Wilno nazywane jest kolebką romantyzmu polskiego. Byliśmy w kościołach prawosławnych, unickich i oczywiście katolickich, a wszystkich w mieście jest około czterdziestu. Zwiedzaliśmy te najsłynniejsze, począwszy od perły wileńskiego baroku, czyli kościoła pw. św. Apostołów Piotra i Pawła po kościól, gdzie znajduje się obraz Jezusa Miłosiernego namalowany według wskazówek siostry Faustyny przez malarza Eugeniusza Kazimirowskiego. Zresztą w kaplicy, gdzie powstawał obraz, przeżyliśmy niedzielną Mszę św., a poprzedniego dnia odwiedziliśmy dom, w którym w Wilnie żyła św. s. Faustyna. Smutne jest to, że niektóre obiekty sakralne Wilna po prostu niszczeją jako „ofiary” komunizmu, na których odrestaurowanie po prostu nie ma funduszy. O wszystkich tych miejscach niezwykle ciekawie opowiadała pani przewodnik świetnie posługująca się językiem polskim, czym zachwyciła nas jako słuchaczy.
W czasie pobytu w Wilnie trwał festyn z mnóstwem budek z pysznym jedzeniem i rękodziełem. A co do festynów i jarmarków. Symbolem miasta jest wielkanocna palma wileńska i z nią też związany Wileński Jarmark Kaziukowy, na Wileńszczyźnie popularnie zwany Kaziukiem. Jest to właściwie największe i najbarwniejsze święto miasta. To również symboliczne pożegnaniem z zimą. Współcześnie Kaziuki to trzydniowy kiermasz, na którym można kupić wyroby mistrzów ludowych i rzemieślników, którzy oferują wszystko to, co przez długie zimowe wieczory wytworzyli. To też dobre miejsce na zakup pamiątek i prezentów dla bliskich, czego byłem świadkiem, widząc wyładowane po brzegi torby niektórych uczestników wycieczki.
Tradycja Kaziuków liczy sobie już kilkaset lat. Jest to jarmark odpustowy upamiętniający młodego księcia Kazimierza Jagiellończyka, wnuka Władysława Jagiełły, patrona Litwy, patrona rzemieślników i patrona naszej szkolnej kaplicy. Następca tronu Wielkiego Księstwa Litewskiego zmarł 4 marca 1484 r. w Grodnie i pochowany został w Katedrze Wileńskiej, która na mnie zrobiła największe wrażenie, dziwnie przypominała mi grecki Akropol.
Każdy, kto brał udział w Kaziukach, musiał być najpierw przy trumnie św. Kazimierza, powierzyć mu wszystkie intencje, za rodziców i wszystkich członków rodziny. Ten pierwszy zwyczaj pochodzący z XVII wieku tłumaczy się faktem pragnienia bycia blisko szczątków świętego. Dlatego też nie mogło nas – długoszaków zabraknąć tam, gdzie dzieje się coś ważnego, coś co tworzy historię danego okręgu, danego kraju i powiązane jest z naszą szkołą.
Zwieńczeniem zwiedzania Wilna był niedzielny widok na panoramę miasta z Góry Trzech Krzyży i pamiątkowe zdjęcie.
Zanim jednak wyruszaliśmy w drogę powrotną czekał nas przystanek w Trokach, gdzie znajduje się malowniczo położony wśród jezior zamek Wielkich Książąt Litewskich, w którym za czasów króla Jagiełły urzędował Książę Witold – jego bliski krewniak. Gdy już przeszukaliśmy zamkowe zakamarki i napatrzeliśmy się na pełne eksponatów gabloty, przyszedł czas na degustację kuchni karaimskiej, gdzie poczęstowano nas regionalnymi kibinami z tradycyjnym rosołem. Kibin – duży pieróg z kruchego ciasta nadziewany siekanym mięsem – to przysmak kuchni Karaimów, którzy wciąż na tych terenach pielęgnują wielowiekową tradycję.
Pożegnawszy sympatyczną obsługę lokalu w Trokach, wyruszyliśmy do samego Włocławka, by następnego dnia oddać cześć patronowi szkolnej kaplicy – Świętemu Kazimierzowi Królewiczowi w dzień odpustu ku jego czci.
Myślę, że będę wyrazicielem wielu osób, dziękując uczestnikom za dobre towarzystwo. Liczę, że to nie ostatni taki wyjazd z Długosza.
Ranne godziny w poniedziałkowy dzień pracy dla uczestników wycieczki na Wileńszczyznę były entuzjastyczne. Radość ze wspólnego udanego wyjazdu jak i możliwość uczestnictwa w szkolnym odpuście, były akumulatorem energii na najbliższe godziny pracy.
Mszę Świętą na sali gimnastycznej o godzinie 8:00 dla długoszaków i przedstawicieli rodziców sprawował i kazanie wygłosił sekretarz księdza biskupa – ksiądz dr Andrzej Tomalak. Wcześniej w szkolnej kaplicy odbyło się poświęcenie nowego ornatu z wizerunkiem Świętego Kazimierza. W skierowanym do wiernych słowie Bożym celebrans nawiązał do życia św. Kazimierza Królewicza, który staje dziś przed nami jako wzór świętości. W jego życiu Bóg zawsze był na pierwszym miejscu. Poprzez codzienne uczestnictwo we Mszy św., częste trwanie na modlitwie, adorację Najświętszego Sakramentu dawał świadectwo wyznawanej wierze, do czego zachęcał nas kaznodzieja. Ksiądz Andrzej, mówiąc o doskonaleniu wewnętrznej postawy, przypomniał także nam wszystkim słowa Jana Pawła II: „Musicie od siebie wymagać. Musicie od siebie wymagać, choćby inni od was nie wymagali”.
Dziś my winniśmy iść za przykładem Świętego Kazimierza, starając się naśladować go w naszym ziemskim życiu . Starajmy się więc każdego dnia czekać na Jezusa, z sercem pełnym miłości i radości.
ks. Marcin Lewandowski
Wyjazd na Litwę – „Kaziuki”
fot. R. Kurzępa
Msza Święta odpustowa ku czci św. Kazimierza
fot. K. Jabłoński