1. marca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Warto wyjaśnić symbolikę tej daty. Tego właśnie dnia w 1951 r. w więzieniu na warszawskim Mokotowie, po pokazowym procesie, zostali rozstrzelani przywódcy IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” – prezes WiN ppłk Łukasz Ciepliński („Pług”, „Ludwik”) i jego najbliżsi współpracownicy. Od 2011 roku ustawą sejmową zostało ustanowione to święto jako wyraz hołdu i wdzięczności wszystkim Żołnierzom Niezłomnym, którzy poświęcili życie za Ojczyznę.
Uczestników tego ruchu partyzanckiego określa się też jako „żołnierzy drugiej konspiracji” lub „Żołnierzy Niezłomnych”. Sformułowanie „Żołnierze Wyklęci” powstało w 1993 roku – po raz pierwszy użyto go w tytule wystawy „Żołnierze Wyklęci – antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 r.”, zorganizowanej przez Ligę Republikańską na Uniwersytecie Warszawskim.
Liczbę członków wszystkich organizacji i grup konspiracyjnych szacuje się na 120–180 tysięcy osób. W ostatnich dniach II wojny światowej na terenie Polski działało 80 tysięcy partyzantów antykomunistycznych, a ostatni członek ruchu oporu – Józef Franczak ps. „Lalek” zginął w obławie SB i ZOMO w 1963 roku.
Piękne wspomnienie o Niezłomnym – o swoim pradziadku Stefanie Tomickim ps. „Mikołajczyk” – napisała uczennica naszego liceum Aleksandra Nawrocka z III b LO. Nadmienię, że jej tekst został zredagowany i sprawdzony przez panią Aleksandrę Michalak.
„Pierwszego marca obchodzimy ważne dla nas święto – Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Zapewne dla wielu czas ten jest smutny, ale i przepełniony dumą z naszych przodków, dziadków, pradziadków, i innych członków naszych rodzin. W aktualnych czasach, a zwłaszcza w ostatnich trudnych i przepełnionych lękiem dniach, jesteśmy w stanie choć minimalnie wyobrazić sobie to, przez co musieli przechodzić Żołnierze Wyklęci, którzy polegli w walce za Polskę. Wielu z nich nie ukończyło szkół, wielu nie miało życia, które my mamy, a które czasem wciąż bywa dla nas niewystarczające…
Ja tego dnia, choć nieco przybita, to wciąż jestem dumna i poruszona tym, że mój pradziadek był jednym z Nich, że miał w „tym wszystkim” udział. Niestety nie miałam okazji nigdy go poznać, zmarł kilka lat przed moimi narodzinami. Chciałabym jednak krótko opowiedzieć o działaniach mojego pradziadka – Stefana Tomickiego ps. „Mikołajczyk”. On także, jak wielu innych Wyklętych, nie ukończył szkoły – jego edukacja zakończyła się na 7 klasie szkoły podstawowej. W 1942 roku, w czasie niemieckiej okupacji, został członkiem AK (miał wówczas 23 lata), był członkiem oddziału Edwarda Lewandowskiego „Leszcza”. Następnie w roku 1945 dołączył do oddziału „Szarego”, w którym był wywiadowcą i woźnicą. Woził ludzi na akcje do położonego niedaleko mojej miejscowości Babiaka oraz Osięcin. Niestety kilka lat później został aresztowany przez funkcjonariuszy PUBP z Aleksandrowa Kujawskiego, w czasie jednej z akcji likwidacyjnych grupy operacyjnej. W 1947 dziadek został skazany na kilka lat pozbawienia wolności. W latach pięćdziesiątych był także inwigilowany przez SB, ponieważ utrzymywał kontakty z kolegami z AK. W 2000 roku mój pradziadek zmarł. Choć nigdy nie poznałam Dziadziusia, jestem ogromnie wzruszona i wdzięczna mu za przełamanie strachu, odwagę i oddanie.
Myślę, że wielu z nas mogłoby opowiedzieć o wiele więcej na temat swoich poległych pradziadów, którzy byli oddani swojej (naszej!) ojczyźnie. Wszelkie historie są poruszające, pozwalające nam na bycie dumnym z naszych przodków, dające wzór prawdziwego patriotyzmu i miłości do Polski.
Nie zapominajmy o poległych Żołnierzach Wyklętych, zwłaszcza w Ich dzień. Bądźmy dumni z Ich postaw i poświęceń dla nas, będących dziś wolnymi Polakami.”
Cieszę się, że nasza społeczność Długosza mogła poznać postać tego Niezłomnego. Może dla wielu młodych będzie to okazja, aby zagłębić się w historię swojej rodziny?
Anna Baranowska